Wiceprezes NBP: To nie jest dobry moment na obniżanie stóp procentowych
„Nie czeka nas bardzo wysoka inflacja. Obecnie jest na poziomie 5 proc. i zgodnie z naszą projekcją, w zależności od tego, co będzie się działo z cenami energii w przyszłym roku, ona wzrośnie delikatnie w pierwszym kwartale przyszłego roku” – zapewniła Marta Kightley, która była Gościem Krzysztofa Ziemca w RMF FM. Wiceprezes Narodowego Banku Polskiego oceniła jednak, że na razie „to nie jest dobry moment na obniżanie stóp procentowych”. Dopytywana o to, kiedy można na tę obniżkę liczyć, odpowiedziała: „Po marcowej projekcji inflacji Rada Polityki Pieniężnej będzie wiedziała trochę więcej. (…) Można liczyć na to, że wtedy powoli takie decyzje będą podejmowane”.
Marta Kightley powiedziała, że NBP publikowało dwa scenariusze dotyczące inflacji. Jeden zakładał całkowite odmrożenie cen energii. „Wtedy inflacja wzrosłaby mniej więcej do 6,6 proc.” – mówiła rozmówczyni Krzysztofa Ziemca, dodając, że drugi scenariusz przewiduje zamrożenie cen energii. „Będzie mniej drogo niż w tym scenariuszu, który zakłada zniesienie mrożenia cen. Wtedy inflacja wzrośnie niedużo powyżej 5 proc.” – oświadczyła wiceprezes NBP. Zaznaczyła, że w pierwszym kwartale będziemy mieć zatem prawdopodobnie inflację niewiele ponad 5-procentową. „Natomiast jeszcze nie wiemy dokładnie, co będzie się działo po 9 miesiącach (zamrożenia cen energii – przyp. red.)” – tłumaczyła, dodając: „Jeżeliby to mrożenie się utrzyma, to wtedy inflacja z kwartału na kwartał będzie się obniżała i nawet w drugiej połowie przyszłego roku powinna wrócić do celu NBP – do pasma odchyleń”. „Przypominam, że cel inflacyjny NBP to 2,5 proc., plus-minus 1 punkt procentowy: czyli inflacja wróciłaby do około 3,5 proc. – w scenariuszu, w którym rząd całkowicie utrzymuje całkowicie zamrożenie cen” – zaznaczyła.
A jak skutki powodzi mogą wpłynąć na inflację? „Powódź była bardzo dotkliwa dla ludzi, którzy jej doświadczyli. Natomiast makroekonomicznie, jeżeli chodzi o dane dla całej Polski, wydaje się, że to jest niewielki wpływ” – odpowiedziała Marta Kightley.
Pytana natomiast o to, czy można liczyć na obniżkę stóp procentowych, stwierdziła: „Na razie jesteśmy w takim momencie, że inflacja idzie do góry. To nie jest dobry moment na obniżanie stóp procentowych. Rada Polityki Pieniężnej już sygnalizowała, że będzie czekać do następnej projekcji inflacji. (…) Po marcowej projekcji Rada Polityki Pieniężnej będzie wiedziała trochę więcej: co się stało z cenami energii, o ile wzrosła inflacja i wtedy będzie podejmowała decyzje”.
Dopytywana, kiedy możemy spodziewać się obniżek stóp procentowych, odpowiedziała: „W zależności od tego, co będzie się dalej działo z inflacją. (…) Rada Polityki Pieniężnej podkreśla, że jej decyzje są zależne od danych. (…) W marcu będzie już wiadomo, co się stało z inflacją w pierwszym kwartale i czy ona schodzi. (…) Wydaje mi się, że wtedy można liczyć na to, że powoli będą te decyzje podejmowane”.
Krzysztof Ziemiec poruszył też temat nerwowości, która w ostatnich dniach zapanowała na rynkach: złoty mocno traci, a dolar podrożał. Czy wynika to ze strachu przed eskalacją wojny, która toczy się za naszą wschodnią granicą, czy może to oznaka, że dzieje się coś niedobrego z polską gospodarką?
„Polska gospodarka jest silną gospodarką. W tym roku będziemy mieli wzrost gospodarczy na poziomie poniżej 3 proc., ale w porównaniu z innymi krajami Unii Europejskiej, jest on bardzo porządny. Mamy dobre fundamenty. Natomiast kiedy rosną napięcia geopolityczne, to inwestorzy uciekają do dolara, a osłabiają się waluty krajów rozwijających się” – tłumaczyła wiceprezes NBP, zapewniając, że nie ma powodów do niepokoju.
A czy NBP szykuje się na utratę stabilności złotego w razie eskalacji wojny na Ukrainie? „My tych szoków już trochę przeszliśmy. Takim szokiem był wybuch wojny na Ukrainie. Wtedy nie tylko polski złoty, ale też inne regionalne waluty odczuły szok. Natomiast on był krótkotrwały. My zareagowaliśmy na osłabienie złotego interwencjami na rynku walutowym, w kierunku wzmocnienia złotego. Natomiast bardzo szybko ta nerwowa atmosfera się uspokoiła” – przypomniała rozmówczyni Krzysztofa Ziemca.
Prowadzący zapytał również o dane banku centralnego, z których wynika, że w październiku Narodowy Bank Polski kontynuował powiększania zasobów złota. Czemu to ma służyć?
„Rezerwy banku centralnego to jest sygnał, że gospodarka jest odporna. (…) I w naszym przypadku te rezerwy są zdecydowanie dłużej adekwatne. Dąży się też do tego, żeby rezerwy były zdywersyfikowane. Czyli muszą być bezpieczne, po drugie muszą być płynne, po trzecie muszą przynosić zyski. (…) Robimy to po to, żeby zasygnalizować: jesteśmy bezpiecznym krajem, mamy silne rezerwy” – wyjaśniała wiceprezes NBP.
źródło: rmf24.pl