Strona i jej zaufani partnerzy korzystają z plików cookies m.in. w celu personalizacji reklam, prowadzenia statystyk. Możesz sprawdzić, jakie pliki cookies są wykorzystywane, oraz wyłączyć je w ustawieniach.

Ekonomista: Dzisiaj przyszedł nam rachunek za politykę prowadzoną w ostatnich latach

Zdjęcie ilustracyjne

W internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM prof. Witold Orłowski przekonywał, że polskiej gospodarce grozi spirala inflacyjna. „Mamy budżet, który jest komiczny. Jest tam zapisane, że inflacja będzie wynosiła 3 proc.” – powiedział. Ekonomista zauważa, że prognoza rosnącej inflacji, niesie za sobą poważne ryzyko domagania się przez pracowników podniesienia płac. „Górnicy już grożą wstrzymaniem dostaw węgla, jeśli nie dostaną podwyżki płac.

Powtarza się coś co było z końcem lat 80. i początkiem 90. Tam była walka o podwyżki płac i ściganie się z inflacją” – tłumaczył. Kolejnym zagrożeniem, które zauważa prof. Orłowski, i jak od razu dodaje „z którym NBP w ogóle się nie liczy”, jest poważne osłabienie złotego. „Teraz złoty jest troszkę osłabiony. Jeśli ulegnie dalszemu osłabieni, to znowu przełoży się na przyśpieszenie inflacji. To może nas drogo kosztować.” – stwierdził.

Tomasz Terlikowski zapytał swojego gościa, kiedy możemy spodziewać się spadku inflacji. Prof. Witold Orłowski powiedział, że nie ma żadnej pewności, że inflacja zacznie obniżać się od czerwca, tak jak przekonuje prezes NBP Adam Glapiński. „Dla mnie prawdopodobnym scenariuszem jest, że inflacja nie spadnie, a rzeczywiście zostanie z nam na poziomie 8 proc., czyli będzie duża, ale będzie dało się z nią żyć” – wyjaśnił ekonomista.

Czy profesor Orłowski rozumie Polski Ład? „Chyba trzeba nazwać to Polskim Nieładem” – odpowiedział nasz gość na te pytanie. Obniżone pensje nauczycieli, pielęgniarek, czy służb mundurowych ekonomista nazywa „niedopatrzeniem”. „Nie podoba mi się to z dwóch powodów. Od ustawodawców oczekiwałbym nieco większej wyobraźni i znajomości gospodarki. Druga brzydka rzecz polega na tym, że jest błąd, a zaczęto od wmówienia, że winni są księgowi, miasta, sami nauczyciele. Należało przeprosić i przyznać, że jest przeoczenie i będzie zwrócone” – powiedział.

Na koniec rozmowy profesor został poproszony o ocenę sytuacji polskiej gospodarki. „Przez ostatnie sześć lat – z wyłączeniem pandemii – mieliśmy politykę, która promowała wzrost płac i konsumpcji, przy niedostatecznych, najniższych w historii inwestycjach. I teraz przyszedł rachunek za taką politykę” – stwierdził ekonomista.

Cała rozmowa na RMF24.pl.