
Marta Herda odsiaduje dożywocie w Irlandzkim więzieniu. Sąd uznał, że z premedytacją zamordowała swojego znajomego, wjeżdżając samochodem do zatoki. – W Polsce mogłaby odpowiadać za wypadek ze skutkiem śmiertelnym, a za to jest osiem lat więzienia – mówi Wirtualnej Polsce Monika Łyżwa, siostra Marty.
Rodzina Marty współpracuje w prawnikami, którzy analizują możliwość sprowadzenia kobiety do Polski – Najpierw musimy się postarać o to, by Irlandia wydała nam Martę. Tamtejszy sądu musi wydać zgodę na to, by mogła stanąć przed polskim sądem. Prawnicy sprawdzają, jakie są możliwości przetransportowania Marty do kraju – mówi Monika Łyżwa.
Z podobnego rozwiązania skorzystał JakubTomczak. W 2006 r. został skazany w Wielkiej Brytanii na podwójne dożywocie za brutalny gwałt. Został jednak przetransportowany do Polski, gdzie sąd zmniejszył mu karę do 22 lat.
Rodzina Marty Herdy liczy na to, że w przypadku Marty także będzie to możliwe. – Jeśli Irlandia się zgodzi na postawienie Marty przed polskim sądem i przeniesienie wyroku na grunt polski, to u nas za wypadek ze skutkiem śmiertelnym mogłaby dostać maksymalnie osiem lat więzienia. Kara mogłaby być jeszcze niższa, bo Marta nie miała nigdy problemów z prawem, a część kary już odsiedziała – mówi WP siostra Polki.
W Irlandii Marta została skazana za morderstwo z premedytacją po tym, jak prowadzony przez nią złoty volkswagen przebił barierki i wpadł do kanału portowego. Polce udało się wypłynąć. Utonął jednak jej znajomy Csaba Orsas. Kobieta została oskarżona o morderstwo po tym, jak prokuratura i sądy dwóch instancji uznały, że za jej winą przemawia m.in. to, że przed wypadkiem otworzyła okno po swojej stronie, miała świadomość, że jej znajomy nie umie pływać i mimo chłodnej pogody była lekko ubrana, co miało ułatwić jej wypłynięcie.
źródło: materiały WP