Strona i jej zaufani partnerzy korzystają z plików cookies m.in. w celu personalizacji reklam, prowadzenia statystyk. Możesz sprawdzić, jakie pliki cookies są wykorzystywane, oraz wyłączyć je w ustawieniach.

Zima 2023/2024

„Drugie Centrum” z wysokim poparciem. Wójt podrzeszowskiej Świlczy „jedynką” na liście?

Fot. PSL Podkarpackie. Adam Dziedzic i Krzysztof Hetman

Wybory parlamentarne mogą odbyć się już za kilka miesięcy. Połączenie sił Polski 2050 Szymona Hołowni i PSL mogłoby dać poparcie na poziomie przekraczającym 17% w skali całego kraju. Zaprezentowana wczoraj przez Daniela Persa prognoza rzuca nowe światło na możliwą współpracę wspomnianych ugrupowań.

Rosnące napięcia w koalicji rządzącej, problemy z ustawami sądowymi, brak akceptacji Krajowego Planu Odbudowy – to tylko nieliczne aspekty, które mogą doprowadzić do przedterminowych wyborów. Ogólnopolskie media coraz więcej czasu poświęcają tematom związanym z możliwymi koalicjami wyborczymi.

Wysoce prawdopodobne wydaje się porozumienie wyborczo-programowe Polski 2050 Szymona Hołowni i PSL (Koalicji Polskiej). Wynika to m.in. z faktu, że przywódcy obu ugrupowań sprzeciwiają się wspólnej liście opozycji. Chętniej widzieliby dwa bloki opozycyjne (wariant czeski) – liberalno-lewicowy i centrowy. W tym drugim bloku miałyby się znaleźć środowiska polityczne o profilu umiarkowanym i konserwatywnym. W sposób oczywisty stanowiłoby to duże zagrożenie dla Prawa i Sprawiedliwości.

Prognoza poparcia

Daniel Pers zajmujący się prognozowaniem poparcia wyborczego przygotował mapę poparcia z wynikami, które obejmują „Drugie Centrum” – w jego skład wchodzi Polska 2050 i PSL. Na poziomie krajowym komitet osiąga pułap głosów na poziomie 17,1%. Z kolei w województwie podkarpackim 12,4%. Poparcie na tym poziomie mogłoby się przełożyć na 1-2 mandaty w skali okręgu (na Podkarpaciu są dwa okręgi wyborcze – red.).

Według nieoficjalnych informacji partia Hołowni w takiej konfiguracji chciałaby jak najwięcej „jedynek” w skali całej Polski. Wynika to z faktu, że kandydaci PL 2050 nie są tak znani w terenie, jak działacze ruchu ludowego. Znajdując się na dalszych miejscach na liście, nie mieliby większych szans w rywalizacji np. z radnymi sejmików wojewódzkich. Możliwy podział „jedynek” na listach to 3:1 dla ugrupowania Hołowni.

Fot. https://public.flourish.studio/visualisation/9831056/ Dane: Daniel Pers (https://twitter.com/perselection)
Polityczne gierki

Na przypadających ludowcom ok. 10 „jedynkach” na listach (41 okręgów w skali kraju), z pewnością znaleźliby się czołowi politycy PSL tj. Władysław Kosiniak – Kamysz, Dariusz Klimczak, Urszula Pasławska, Marek Sawicki i Piotr Zgorzelski. Pozostałe miejsca każą stawiać pytania. Jednak należy zwrócić także uwagę na inne środowiska wchodzące w skład „Koalicji Polskiej” i jej liderów np. na Marka Biernackiego.

Według naszych informacji lider podkarpackiego PSL Adam Dziedzic mógłby liczyć na „jedynkę” na rzeszowskiej liście, jednak nie jest to pewne. Okręg rzeszowsko – tarnobrzeski jest bardzo często brany pod uwagę przez osoby ustalające miejsca na listach jako atrakcyjne miejsce. Dlaczego? Jest on duży, co w sposób oczywisty przekłada się na możliwość otrzymania wysokiej liczby głosów. Można szybko do niego dotrzeć – z uwagi na lotnisko w Jasionce. Dlatego tak chętnie startują z niego tzw. „spadochroniarze”.

W przypadku obsadzenia rzeszowskiej „jedynki” przez partię Hołowni często pojawia się nazwisko Katarzyny Pełczyńskiej – Nałęcz. To szefowa Instytutu Strategie 2050 i była ambasador Polski w Moskwie. Jej start z Rzeszowa miałby być jasnym sygnałem, że partia dobrze rozumie kwestie bezpieczeństwa i zagrożeń związanych z rosyjską inwazją na Ukrainę (województwo podkarpackie graniczy bezpośrednio z Ukrainą).

„Może się uda”

Brak „jedynki” na liście, może być dużym problemem dla ludowców. Zdobycie większego poparcia w tak dużym okręgu (blisko milion osób uprawnionych do głosowania – red) w przypadku prowadzenia przemyślanej kampanii może przynieść pozytywny efekt dla konkretnego komitetu.

W kluczowych momentach brakowało nam niewielu głosów do zdobycia mandatu. Tak było w eurowyborach 2019, kiedy nasz kandydat Czesław Siekierski przegrał w skali województwa tylko o 2,5 tysiąca głosów. Taka sytuacja miała też miejsce w wyborach parlamentarnych 2015 – wtedy brakowało nam kilkudziesięciu głosów. Może tym razem się uda – mówi nam członek podkarpackiego PSL.

Do najbliższych współpracowników Adama Dziedzica należą wieloletni dyrektor biura podkarpackiego PSL Zbigniew Micał i Mateusz Maciejczyk, radny Rzeszowa, od kilku miesięcy rzecznik prasowy podkarpackich struktur partii. Ostatni z wymienionych odpowiada za kreowanie wizerunku ugrupowania w regionie. Bardzo dużo zależy od Zbyszka i Mateusza. Muszą znaleźć odpowiednie rozwiązania w celu dotarcia do nowych grup wyborców. Skorzystać z nowych form komunikowania i stworzyć skuteczną strategię wyborczą. Plakat, ulotka i fanpage na Facebooku to zdecydowanie za mało. Potrzeba niecodziennych rozwiązań. Niezależnie od tego, kiedy odbędą się wybory, czy za kilka miesięcy, czy za rok – kampania już wystartowała. Każdy dzień bez konkretnych działań jest stracony. Jeśli zmarnujemy czas i nie osiągniemy celów, to przyjdzie nowa miotła – słyszymy.