Strona i jej zaufani partnerzy korzystają z plików cookies m.in. w celu personalizacji reklam, prowadzenia statystyk. Możesz sprawdzić, jakie pliki cookies są wykorzystywane, oraz wyłączyć je w ustawieniach.

Były zawodnik Asseco Resovii, Bartosz Kurek: Szanse, że zdążę na kwalifikacje do IO? Sto procent!

Fot. Bartosz Kurek Instagram
Jestem pewien, że na kwalifikacje do igrzysk będę gotowy do gry, innej możliwości nie ma. Wyprzedzamy plan rehabilitacyjny, dlatego nie widzę niebezpieczeństwa, żebym miał nie zdążyć – mówi Sportowym Faktom WP siatkarski mistrz świata Bartosz Kurek.

Jak podsumuje pan ostatni sezon ligowy?

Bartosz Kurek, siatkarz reprezentacji Polski, MVP mistrzostw świata 2018: Dla mnie to był taki tort bez wisienki, czy jak się ostatnio zwykło mówić, truskawki. Było ciekawie, z różnymi etapami. W Szczecinie stworzyliśmy naprawdę fajną drużynę, która niestety rozpadła się z pozasportowych przyczyn. Później dołączyłem do klubu z Warszawy i szybko poczułem się w nim bardzo dobrze. Chłopaki z ONICO doskonale sobie radzili do momentu mojego przyjścia i tym bardziej się cieszę, że podeszli do mnie jak do kogoś, kto chce im pomóc, a nie mieszać w szykach. Szkoda, że nie było mi dane zagrać razem z nimi w półfinale, czy potem w finale.

Jak podsumuje pan ostatni sezon ligowy?

Rozpad Stoczni Szczecin, transfer w środku sezonu, potem kontuzja, walka ONICO o transfer medyczny w pana zastępstwie, protest klubu z Warszawy po pierwszym meczu finałowym. Pamięta pan sezon, w którym doświadczyłby pan tylu dziwnych sytuacji?

Nigdy nie miałem sezonu, i mam nadzieję, że już nie będę miał, w którym mój zespół rozpadłby się z powodów innych niż sportowe. Kilka rzeczy, które się wydarzyły w tym sezonie w lidze, nie powinno mieć miejsca w rozgrywkach, które niektórzy chcą nazywać ligą mistrzów świata. Sytuacja ze Stocznią absolutnie nie jest zakończona. Długo nie chciałem o tym mówić, ale myślę, że teraz jest dobry moment. Nie otrzymałem absolutnie żadnego wynagrodzenia, które należy mi się za czas, który tam spędziłem i za pracę, którą wykonałem.

Ze strony ligi sprawa wygląda tak, że sami jesteśmy sobie winni, bo zaufaliśmy niewłaściwym ludziom i podpisaliśmy kontrakty w niewłaściwym klubie. A przecież ten klub otrzymał licencję na grę w Pluslidze, więc ktoś w tym całym procederze zawinił. Nie oczekuję, żeby liga opłaciła nasze kontrakty, ale myślę, że zasługujemy na trochę pomocy. Cały sezon nie chciałem tej sprawy poruszać, ale wydaje mi się, że teraz jest właściwa chwila, żeby o tym powiedzieć. Nie pozwolę zamieść sprawy pod dywan.

Będziecie kierować ją do sądu?

Myślę, że podejmiemy odpowiednie kroki. Mówię tu w imieniu całego zespołu, który zachował się z klasą. Nie widzę, żeby teraz ktoś z byłych zawodników Stoczni wieszał psy na działaczach Stoczni czy na władzach ligi. Natomiast ja chcę zasygnalizować, że problem nie został rozwiązany i będziemy szukać jakiejś drogi, żeby odzyskać nasze pieniądze.

Pełna treść wywiadu do przeczytania na stronie SportowychFaktów WP.

źr. materiał WP